Tytuł oryginału: Wicked all day
Autor: Liz Carlyle
Wydawnictwo: Bis
Ilość stron: 408
Moja ocena: 4-/6
Patrząc na okładkę, od razu nasuwa się myśl-typowy romans. I niestety w tym temacie nie mogę dodać nic więcej, bo taka jest prawda. Ale może teraz trochę o fabule.
"Już od najmłodszych lat wiedziała, że jest inna. Żyła w świecie podzielonym na wysoko i nisko urodzonych, ale na nieszczęście nie należała do żadnej z tych grup."
O kim mowa? Otóż o naszej głównej bohaterce, a mianowicie pannie Zoe Armstrong-bałamutce, kokietce, zalotnicy, która uwodzi, flirtuje i kpi ze swoich adoratorów. Zoe jest bogata i piękna co tylko pomaga jej łamać męskie serca. Niestety nie należy do wysoko urodzonych, czyli arystokracji, gdyż jest nieślubną córką markiza. Jednak jej posag przyciąga kolejnych adoratorów i łowców fortun gotowych wyjść za nią tylko dla pieniędzy. Zoe natomiast pragnie wyjść za mąż z miłości, a nie obowiązku. Na pewnym przyjęciu zostaje przyłapana w dość krępującej sytuacji ze swym dalekim kuzynem lordem Robertem, przez jego starszego brata Stuarta Mercera, do którego Zoe zaczyna coś czuć...
"Bałamutka" to pierwszy typowy romans jaki miałam okazję kiedykolwiek przeczytać. Dlatego ciężko jest mi stwierdzić czy jest udany. Ocenę wystawiłam na podstawie własnych wrażeń.
Postaci są dość ciekawe. Szału nie ma, ale polubiłam główną bohaterkę, choć z początku wydawała mi się głupią kokietką, która dla rozrywki łamie męskie serca. Jeśli mam wybrać między Robertem, a Stuartem, to wybieram hmm, hmm, hmm...chyba Stuarta. Jest on ciekawą postacią skrywającą swą prawdziwą twarz pod maską obojętności i zimna.
Co do samej fabuły to niewiele się dzieje, jednak książka jest napisana płynnym, ciekawym i prostym w odbiorze językiem, co sprawia, że lektura mija nam niedamowicie prędko. Nie zauważyłam żadnych błędów stylistycznych, czy gramatycznych.
Podsumowując:
"Bałamutka" nie jest literaturą wysokich lotów, ale miłą odskocznią od nauki i sprawdzianów. Cieżko jest mi stwierdzić, ale jest to raczej typowy romans. Ale dałam tą 4, za Anglię, przyjemny klimat i te kilka godzin ciekawej rozrywki.
Za możliwość zapoznania się po raz pierwszy z romansem serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Wczoraj mieliśmy szkolną wycieczkę do Warszawy na spektakl pt. "Alladyn" w teatrze Roma. Do tej pory jestem nim całkowicie oczarowana. Myślałam, że jestem już na to za stara, a bawiłam się wspaniale. Świetna choreografia, genialne efekty specjalne jak latający dywan nad głowami widzów, wspaniała muzyka, świetna obsada! Gorąco polecam :)
Blueberry
oj nie :) ja na romans chyba się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńja tam lubie romanse :)
OdpowiedzUsuńA o tym spektaklu co nie co słyszałam, podobno bardzo fajny, zazdroszczę, że mogłaś obejrzeć ;D
Nie przeczytam, bo nie wiem, gdzie dostanę. Szkoda, bo zdjęcie nie chce się pokazać.
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę, rzadko czytam typowe romanse. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię czytać romanse, więc chętnie poznam bliżej ową książkę.
OdpowiedzUsuńDawno już nie byłam na żadnym spektaklu, dlatego trochę ci zazdroszczę, że mogłaś obejrzeć ,,Aladyna'', który jak widzę przypadł ci do gustu.
Pozdrawiam.
Spasuję. Nie przepadam za romansami.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, oj nie ;)
OdpowiedzUsuńNie przeczytam, jak już romans, to musi być z pazurkiem. Takich typowych harlequinów szkoda. Lepiej już przeznaczyć czas na te moje stosidła książek. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńLubiłam czytać romanse, gdy byłam w gimnazjum, teraz raczej po nie nie sięgam, ale coś czuję, że wkrótce mogę zrobić mały wyjątek od reguły. Ale raczej nie dla tej książki - jakoś mnie ona nie pociąga...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie skuszę się chyba. Typowych romansów unikam. Chociaż może kiedyś? W ramach odskoczni, o ktorej piszesz. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa romans się chyba nie skuszę...
OdpowiedzUsuńA tak, spektakl w Romie to niezapomniane przeżycie! :)
Ostatnio postanowiłam takie odskocznie selekcjonować bardzo uważnie, bo inaczej bym się nie wyrobiła z tymi z listy i rosnącego stosu ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetny cytat, świetna okładka no i recenzja. Mimo, że nie przepadam za romansami tym jednak mnie zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńPomyśle nad tą pozycją. Alladyn to był spektakl...
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana u mnie! :) Zapraszam i pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńJuż opublikowałam swój post z odpowiedziami, ale może umieszczę odpowiedzi na twoje pytania pod najnowszą recenzją.
UsuńOj, nie skuszę się, nie lubię romansów.
OdpowiedzUsuńAle Romę uwielbiam. :D Szkoda, że nie wystawiają już "Upiora" i "Kotów", dużo bym dała, żeby zobaczyć te dwa spektakle...
Nie lubię romansów niestety. "Alladyna" kocham całym sercem, także pozostaje mi pozazdrościć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTytuł - intrygujący, jednak romanse to zdecydowanie nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam ale na pewno po nią sięgnę przy najbliższej okazji.Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania tej książki.Dodałam się do obserwowanych ponieważ bardzo podoba mi się Twój język i styl pisania recenzji.Jeśli chcesz dodać się do obserwowanych u mnie będzie mi bardzo miło.Serdecznie zapraszam na:
OdpowiedzUsuńwww.in-world-book.blogspot.com
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejną recenzję.
Nie przepadam za obyczajówkami, a tym bardziej romansami.
OdpowiedzUsuńRaczej mogłabym przeczytać, bo też nigdy nie miałam do czynienia z romansem ale najpierw to co jest na pierwszym miejscu u mnie w biblioteczce ;P
OdpowiedzUsuńCzasami sięgam po romasne, ale ten mnie jakoś nie przekonuje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdla mnie brzmi wspaniale, od czasu do czasu lubię sięgnąc po takie książki, a wtedy mam problem ze znalezieniem czegoś dobrego, to będzie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńTypowych romansów nie lubię, więc raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Podoba mi się miejsce akcji, fabuła już trochę mniej. Ale pomyślę o niej jeśli będę miała ochotę na coś w tym stylu ;)
OdpowiedzUsuńRomanse... ja gustuję raczej w tych wiktoriańskich, jak wiesz. Do tego raczej mnie nie ciągnie, bo jak na razie do lżejszych lektur wykorzystuję Chmielewską. Ale może kiedyś to się zmieni i kto wie...
OdpowiedzUsuńAch, jeszcze co do Romy. Też niby stara już jestem, ale uwielbiam tam jeździć!
UsuńΕхсеllеnt poѕt.
OdpowiedzUsuńI was сhecκing contіnuously this blοg and І'm impressed! Extremely helpful information specifically the last part :) I care for such info a lot. I was looking for this particular info for a long time. Thank you and good luck.
Take a look at my page :: payday loans online uk