Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antyutopie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą antyutopie. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 lipca 2012

Nadszedł czas zombie...



Tytuł oryginału: Warm Bodies
Autor: Isaac Marion
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 308
Moja ocena: 4/6

Wampiry, wilkołaki, anioły tak, tak to już znamy...I część z nas ma już tego po dziurki w nosie. Ale zombie? Hmm...zombie brzmią ciekawie. Tak więc postanowiłam przeczytać "Ciepłe ciała", a oto i moja opinia...

"Jestem martwy, ale to nie jest takie złe. Nauczyłem się z tym żyć. Przepraszam, że nie mogę się właściwie przedstawić, ale już nie mam imienia. Mało który z nas je posiada. Moje mogło zaczynać się na "R", ale to wszystko co wiem."

Co się stało ze światem? Jaka katastrofa zmieniła część ludzi w zombie? Nikt tego nie wie, nikt nie pamięta...R jest jednym z chodzących martwych. Globalna katastrofa zabrała mu wszystko-uczucia, wspomnienia, puls, a nawet imię, globalna katastrofa zmieniła go w potwora. Wraz z innymi zombie R mieszka na lotnisku. Aby przeżyć muszą polować na Żywych. Zjadając mózgi żywych, zombie przejmują ich wspomnienia.  Podczas pewnego wypadu na "obiad" R znajduje Julie. Julie jest, a raczej była dziewczyną chłopaka którego mózg zjadł R. Postanawia on zabrać dziewczynę na lotnisko i ocalić ją przed śmiercią. Ta znajomość na zawsze odmieni dalsze losy świata...

Pierwsze co rzuca się w oczy na okładce to rekomendacja pani Stephanie Meyer, której nie trzeba przedstawiać. I z przodu i z tyłu możemy przeczytać baaardzo, ale to bardzo pozytywne opnie autorów różnych książek. Ale jak dla mnie są one odrobinkę przesadzone, jednak to tylko moja indywidualna opinia...


R jest zaskakująco ludzki jak na zombie, ale jednak od początku do końca pozostał mi całkowicie obojętny. Nie sprostał moim oczekiwaniom, że tak powiem. Postać Julie natomiast przypadła mi do gustu, ale jak dla mnie za bardzo przeklinała, a ja wulgaryzmów na papierze bardzo nie lubię. Skoro o tych wulgaryzmach mowa to ogólnie w książce było ich dużo, może nawet za dużo.

Sama historia jest naprawdę intrygująca. Jest to "Fascynująca ewolucja klasycznego, współczesnego mitu". Jak to powiedział aktor Simon Pegg o tejże książce. Niby zabawna, ja tego humoru nie dostrzegłam. Poruszająca owszem, ale nie wzruszająca. Czy wciąga? Otóż to. Czy określiłabym powieść mianem wspaniałej? Jak widać po ocenie-nie. Powieść określam mianem dobrej, gdyż jest to książka o której zapomnę w bardzo krótkim czasie, a i czytać drugi raz nie mam ochoty. Jednak historia miłości zombie i żywej dziewczyny z pewnością zasługuje na pozytywną ocenę.

Były niekiedy takie momenty, że brało mnie obrzydzenie. Ataki zombie na żywych, dokładnie opisane pożywianie się ludźmi i inne okropne tego typu zdarzenia.

Książka jest bardzo ładnie wydana, każdy rozdział poprzedza rysunek przedstawiający różne części ciała człowieka. Okładka jest dość ładna. Pióro autora jest bardzo proste w odbiorze, łatwość i lekkość czytania ułatwia świetna czcionka.

Macie ochotę na post apokaliptyczną opowieść o miłośći? Macie ochotę na opowieść o zombie? Macie ochotę na lekki, łatwy i przyjemny odmóżdżacz? Śmiało sięgajcie!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu:

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ostatnio przeżywam kompletny zastój. W ogóle nie chce mi się czytać. I to akurat w wakacje kiedy mam na to czas! Pogoda okropna, już wolałam te upały... Siedzę w domu i się nudzę, na myśl o czytaniu coś mnie bierze, ale to minie, a przynajmniej taką mam nadzieję...

  
Blueberry

piątek, 1 czerwca 2012

Śmiertelna Odyseja...



Tytuł oryginału: Across the Universe
Autor: Beth Revis
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ilość stron: 392
Moja ocena: 5+/6

Amy jest zwykłą nastolatką. Ma normalny dom, rodzinę, a jej wielką pasją jest bieganie. Pewnego dnia decyduje się wziąć udział w zaludnieniu nowej planety. Robi to tylko ze względu na rodziców, którzy są niezbędni podczas rozwoju nowej planety. Podróż na Centauri-Ziemię ma trwać trzysta lat, dlatego pasażerowie zostają zahibernowani. Po 250 latach podróży Amy zostaje obudzona, co o mały włos nie kończy się jej śmiercią. Odłączenie komory dziewczyny jest dopiero początkiem tajemniczych zdarzeń...

Władza na pokładzie "Błogosławionego" należy do Najstarszego, który urodził się po to aby być przywódcą. Ale jest jeszcze Starszy, jego następca. Starszy przeżywa niezwykłą fascynację osobą Amy, co niekoniecznie podoba się jej samej. Dziewczyna stara się zrozumieć zasady panujące na pokładzie statku, ale jest też przestraszona zachowaniem jego mieszkańców, którzy są w pełni podporządkowani Najstarszemu. W kolejnych dniach podróży wychodzi na jaw coraz więcej szokujących faktów i coraz to bardziej przerażające zdarzenia mają miejsce...

"Miłość w świecie tyranii i kłamstwa"

To właśnie głosi napis na okładce książki. I tu od razu nasuwa się stwierdzenie: O nie kolejny, typowy paranormal. Otóż nie! "W otchłani" nie jest kolejnym paranormalem, jakich na książkowym rynku jest aż za wiele. Książka ta to niesamowita odyseja kosmiczna, pełna tajemnic, wspaniałych bohaterów i niesamowitych zdarzeń rozgrywających się w świetle gwiazd.

Życie na statku jest opisane niezwykle ciekawie. Mamy tu poziomy na jakie "Błogosławiony" jest podzielony, Gody, które są wydarzeniem niezwykle szokującym, mieszkańców dziwnych i podporządkowanych całkowicie Najstarszemu. Oprócz tego na każdym kroku natykamy się na okoliczności, które wywołują u nas dreszczyk emocji. Wszystko ma swój powód, a statek okazuje się niebezpieczną pułapką.

Teraz trochę o bohaterach. Moją sympatię zdobyły prawie wszystkie postaci, jednak najbardziej zaprzyjaźniłam się z Amy, naszą główną bohaterką. Jest dziewczyną z charakterem, wie co ma robić i nie waha się przed niczym. Starszy jako główna postać męska mnie nie oczarował. Owszem, jest na swój sposób ciekawy, ale szału nie ma. Najstarszy to jedna z ciekawszych postaci "W otchłani". Skrywa różne oblicza i jest bardzo tajemniczy. Do (prawie) samego końca nie wiemy jakie motywy nim kierują i dlaczego zdobywa takie oddanie wśród swoich poddanych.

Dawno nie czytałam książki, która by aż tak wciągnęła mnie w swoje sidła. Dawno nie przeżywałam tak wydarzeń jak "W otchłani". Nim się obejrzałam skończyłam już ją czytać. Czytałam ostatnie zdanie z wypiekami na twarzy, nie mogąc nadziwić się jak pani Revis udało się napisać tak świetną książkę! Nie mam do czego się przyczepić, uwierzcie mi...

Okładka jest cudna! Jedyne co można jej zarzucić to ten srebrny napis, który starł mi się prawie do samego końca :(

Jeśli macie ochotę na oderwanie się od rzeczywistości, poznanie życia na statku podążającego do utworzenia nowego społeczeństwa na nowej planecie, to ta książka jest dla was, warto zarwać przez nią noc.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak wam mija Dzień Dziecka? U mnie był to kolejny typowy dzień. Nauczyciele nam nawet życzeń nie złożyli :( Pocieszeniem jest fakt, że zaraz za pieniądze otrzymane w prezencie zamówię sobie jakieś książki :) Pozdrawiam was z deszczowego i burego Białegostoku.

Blueberry

ps. W ramach rozrywki zostawiam was z piosenką, która ostatnio najczęściej towarzyszy mi w drodze do szkoły. "Mustanga z dzikiej doliny" uwielbiam, a Bryana Adamsa jeszcze bardziej :)


sobota, 26 maja 2012

"Niezgodna" Veronica Roth

Tytuł oryginału: Divergent
Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 352
Moja ocena: 4+/6

Po sukcesie odniesionym przez bestsellerową trylogię "Igrzyska śmierci" na książkowym rynku zaczęło pojawiać się więcej książek z antyutopijną wizją przyszłości. Uwielbiam takie książki, no bo czyż nie chcemy choć trochę poznać przyszłości? Dowiedzieć się jak mogłoby być? "Niezgodna" jest właśnie taką wizją okrutnej przyszłości.

Na ruinach miasta Chicago społeczeństwo dzieli się na pięć frakcji-Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Każdy szesnastolatek musi przejść test wyboru, który zadecyduje do której frakcji będzie odtąd należeć. Naszą główną bohaterkę-Beatrice Prior  poznajemy w dniu w którym odbędzie się jej test predyspozycji. Wynik jest przerażający. Dziewczyna jest Niezgodna, co oznacza, że łączy w sobie cechy kilku frakcji, a takie osoby są likwidowane przez rząd. Beatrice wychowana w Altruizmie w którym panują surowe zasady co do wyglądu, zachowania,pragnie się z niego wyrwać, a jednak czy jest w stanie zdradzić swą rodzinę? Czy jest gotowa na życie pełne wrażeń jakie niesie frakcja Nieustraszonych? Podczas ceremonii wyboru Beatrice decyduje o swojej przyszłości. Wstępuje do Nieustraszonych i zmienia się w odważną, waleczną Tris. Ale czy przetrwa krwawe szkolenie? Czy są inni Niezgodni? No i czy w nowym, brutalnym życiu Tris jest szansa na miłość?

Zapowiada się ciekawie prawda? Otóż to, ale co z tego jeśli w książce jest masa błędów stylistycznych i gramatycznych. Co z tego jeśli większość bohaterów to przeciętne charaktery nie wyróżniające się niczym szczególnym. Jednak w tej książce jest zdecydowanie więcej plusów niż minusów, a o tych plusach teraz.

Po pierwsze sama fabuła jest świetna. Społeczeństwo podzielone na pięć frakcji, kłótnie pomiędzy przedstwicielami poszczególnych frakcji, które mogą doprowadzić do czegoś o wiele gorszego niż zwykła sprzeczka. Zasady obowiązujące mieszkańców frakcji, mogłabym wymieniać i wymieniać, ale tylko zepsułabym wam zabawę :)

Po drugie ciekawa główna bohaterka. Tris jest z natury buntowniczką, jednak ma w sobie coś z Altruizmu. Jest niebanalna i dość interesująca. Co się jednak tyczy pozostałych bohaterów to nie można ich zaliczyć do ciekawych. Są przeciętni. Natomiast nie można powiedzieć tego samego o wrogach naszej bohaterki. Nie mogę zapomnieć o Cztery, który jest postacią niezbyt interesującą, za to bardzo tajemniczą. Już same jego imię-Cztery nas zastanawia, no bo dlaczego akurat Cztery?

Książka ta ma bardzo specyficzny klimat, jednym się spodoba, drugim niekoniecznie. Mi podobał się bardzo. Opisy miejsc są na tyle długie, aby nie zanudzić czytelnika, a przedstawić wszystko co warte uwagi. Każda frakcja ma swoją sferę mieszkalną, w której panują określone warunki. Krótko mówiąc jest bardzo ciekawie.

Zakończenie było świetne! Wydarzyło się tyle rzeczy, tyle spraw wyszło na jaw, że na drugą część czekam z niecierpliwością.

Okładka jest dość przeciętna. Symbol na niej przedstwiony to godło Nieustraszonych. Od razu przywodzi na myśl płonącego kosogłosa na filmowej okładce książki "Igrzyska śmierci". Reszta okładki jest wypełniona tyloma fragmentami pozytywnych recenzji i przechwałek, że nie wiadomo na co teraz spojrzeć. Mnie to na przykład irytuje. Po co tyle tego? Choć myślę, że wszyscy wiemy po co tyle tego...

Podsumowując książka jest dobra, ale nie świetna, dość ciekawa, ale nie wystarczająco. Krótko mówiąc- ciekawe czytadło na jeden wieczór.


Wczoraj u nas w szkole odbyła się noc filmowa, było genialnie! Dawno się tak nie ubawiłam. Zdecydowanie więcej rozmawiałam niż oglądałam i zdrzemnęłam się tylko na 15 minut. Jedyny film, który obejrzałam od początku do końca to "Jestem legendą" ze znakomitą rolą Willa Smitha. Gorąco polecam!


Blueberry

piątek, 9 marca 2012

Gdyby na świecie istniały demony...


Tytuł oryginału: "The Demon Trapper's Daughter"
Autor: Jana Oliver
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 396
Moja ocena: 5+/6

 Gotowi wkroczyć do niedalekiej przyszłości, a mianowicie roku 2018? Gotowi zapoznać się ze światem w którym na każdym kroku można spotkać demony? Gotowi poznać nietuzinkową, pełną emocji opowieść o młodej łowczyni demonów?

Riley Blackthorne jest teoretycznie zwyczajną nastolatką. Po śmierci matki mieszka z ojcem, legendarnym łowcą demonów Paulem Blackthornem. Chodzi do szkoły, uczy się, ma najlepszego przyjaciela na którego zawsze może liczyć. Co wyróżnia Riley od innych nastolatek w jej wieku? To, że trudzi się łowiectwem demonów. Nie jest jej łatwo gdyż jest jedyną kobietą w tym fachu. Ludzie patrzą na nią nieprzychylnym wzrokiem i obgadują za plecami. Nie zmienia to faktu, że dziewczyna jest niezwykle uparta i mimo niechęci ojca, który pragnie bezpieczeństwa dla swojej córki, dziewczyna uczęszcza na spotkania Gildii Łowców by w przyszłości zostać profesjonalnym łowcą.

Opowieść zaczyna się nieudanymi łowami dziewczyny w uniwersyteckiej bibliotece. Riley wraz z ojcem i jego uczniem jakże irytującym( dla mnie przynajmniej) Beckiem w którym dziewczyna kiedyś się kochała zostają wezwani na radę Gildii. Potem wszystko tylko się komplikuje, demony mówią do Riley po imieniu, a woda święcona, która powinna je odstraszać nie działa( nie będę nic więcej zdradzać, bo tylko zepsuję przyjemność).

Już od dawien dawna miałam ochotę na dobry paranormal, zdecydowanie darzę ten gatunek największą sympatią :) "Córka łowcy demonów" całkowicie mnie pochłonęła. I jeszcze ta niesamowita okładka! Siedziałam i czytałam, czytałam, czytałam wprost nie sposób się oderwać. Nie mogę nie wspomnieć o Simonie w którym podobnie jak nasza bohaterka się zakochałam( na prawdę on jest cudowny!). Co do Becka to albo go kochasz, albo nienawidzisz w moim przypadku to jest to drugie. Jego sposób bycia jest niezwykle irytujący. Dawno tak wkurzającego bohatera nie miałam okazji poznać. Riley natomiast jest niezwykle silna. Po tym przez co przeszła, a przeszła wiele choć najgorsze jeszcze przed nią, należy jej się wielki szacunek tak więc Chapeaux Bas !
Koniec jest fenomenalny i z niecierpliwością będę wyczekiwała premiery drugiej części tej niesamowitej książki. Polecam osobom pragnącym oderwać się od swoich problemów, a także fanom tego gatunku.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu: