niedziela, 20 maja 2012

"Shirley" Charlotte Bronte


Tytuł oryginału: Shirley
Autor: Charlotte Bronte
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mg
Ilość stron: 640
Moja ocena: 6/6

Nazwisko Bronte już chyba każdemu obiło się o uszy. Emily to ta od "Wichrowych wzgórz", Anna to ta najmniej znana z sióstr, a Charlotte to autorka znakomitych "Dziwnych losów Jane Eyre" i moja ulubiona siostra. Ale to nie o nich jest ta historia. To historia o...

Pierwsze skojarzenie słysząc słowa angielska klasyka? Zdecydowanie wrzosowiska. Wrzosowiska w których nie można się nie zakochać, na których mogę spędzać oczyma wyobraźni całe godziny przed zaśnięciem. Jak i w Jane Eyre nie brak tu wrzosowisk, ale to bynajmniej nie o nich jest ta książka.  Robert Moore jest właścicielem fabryki do której zaczyna sprowadzać rozwinięte technologicznie maszyny. Miejscowa ludność jest oburzona, gdyż wiele osób zostało zwolnionych z pracy w fabryce. Organizują bunty i napadają nie tylko na przewóz maszyn, ale i na samego Roberta. Jednak to nie koniec problemów pana Moore, młody przedsiębiorca wprost tonie w długach! Rozważa poślubienie bogatej Shirley Keeldar, jednak nie chce oddać serca komuś kogo nie kocha, poza tym jego serce już należy do kogś innego...

Początek książki nie należał do najbardziej udanych. Po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron zaniechałam dalszej lektury. Poddałam się, odłożyłam, zapomniałam. Ale nie na długo. Powróciłam do książki i z dobrym nastawieniem dokończyłam jej lekturę. I wobec tak wspaniałej całości jestem w stanie wybaczyć sparzenie się na początku.

Może zacznę od tego, że Charlotte Bronte jest mistrzynią kreowania wspaniałych charakterów. Pan Rochester i Jane Eyre tego dowodzą. A czego oczekiwałam najbardziej od "Shirley", otóż właśnie ciekawych osobowości, a takich tu nie brak. Tytułową bohaterkę poznajemy dopiero około dwusetnej strony, jednak wcześniej poznajemy nieśmiałą pannę Caroline Helstone i Roberta Moora dwie z czterech głównych postaci. Shirley niewątpliwie spodobała mi się najbardziej. Posiada ognisty temperament, jest pełna życia, zjednuje sobie czytelników, jak i pozostałe postaci w książce. Jest całkowitym przeciwieństwem zamkniętej w sobie, cichej i wiecznie smutnej Caroline, którą także polubiłam. Postaci męskie troszkę mnie zawiodły. Intrygującego Roberta było zdecydowanie za mało, podobnie jak jego brata Louisa. Ale może to dzięki temu są to jedne z ciekawszych męskich charakterów jakie miałam okazje poznać i tu ucieknę się do pana Rochestera i pana Darcy'ego dwóch najwspanialszych boahterów płci męskiej!

Sama fabuła jest nietuzinkowa i pełna niespodzianek. Opisy które powinny śmiertelnie przynudzać nadają książce niepowtarzalnego charakteru. Są klarowne i ciekawe, sprawiają, że od razu przed oczami stają nam wystroje wnętrz posiadłości, magiczne zagajniki i moje kochane wrzosowiska. Styl pisania Charlotte to mistrzostwo świata! Bardzo podobało mi się, że zwraca się wprost do czytelnika, co sprawia, że czuję się jakby to sama Charlotte przy kominku na bujanym fotelu opowiadała mi historię, którą sama stworzyła.

"Moja droga, życie to złudzenie-wyszeptała pani Pryor. Ale nie miłość! Miłość jest prawdziwa. To najprawdziwsza, najtrwalsza, najsłodsza, choć również najbardziej gorzka rzecz jaką znamy."

W powieści nie brak wspaniałych cytatów i wypowiedzi bohaterów, które dostarczają nam chwili zadumy i refleksji. Akcja toczy się powoli, nie ma tu wstrząsających wydarzeń, lecz nie brak ciekawych doznań. Każda karta powieści jest przepełniona emocjami i właśnie to podobało mi się najbardziej.

Za niezwykłe osobowości, świetną fabułę, emocje i niepowtarzalny klimat powieść "Shirley" zdobyła moje serce, trafiła na półkę "ulubione" i sprawiła, że nawet ja zaprzeczenie jakiegokolwiek romantyzmu kibicowałam miłości głównych bohaterów. Bez dyskusji jest to jedna z lepszych książek jakie miałam okazje przeczytać.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu:

Blueberry


38 komentarzy:

  1. gdzieś już widziałam jedną recezję tej książki :) równie pozytywna, ja jednak nie mam na nią ochoty... ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd przyznać, ale nie miałam jeszcze w ogóle styczności z angielską klasyką. Ale bardzo chcę w końcu zapoznać się z tego typu literaturą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja - na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Napewno przeczytam :) Przecież nie mogłabym przejść obojętnie obok takiego dzieła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na razie to czytałam jedynie "Wichrowe wzgórza", ale chcę zapoznać się ze wszystkimi siostrami Bronte.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię klasyki i nie potrafię się do niej przekonać.;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna książka, naprawdę niesamowita:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie Bronte pisze zbyt ckliwie. Zaczytywałam się w niej w gimnazjum, teraz bardzo mnie męczy i irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Autorki nie znam ale ta pozycja jest kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno przeczytam. Nie ma innej opcji. :) Charlotte i Emmę już znam. Teraz chcę poznać i Annę. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przeczytałam jeszcze książki żadnej z sióstr i wiem, że muszę zrobić to jak najszybciej. Wydają się niezwykle ciekawe. Chyba już wiem co będzie moim kolejnym zamówieniem u wydawnictwa MG.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż szkoda, że nie miałam jeszcze styczności z twórczością żadnej z sióstr Bronte...

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się ze tak wysoko oceniasz tę książkę, ja jej jeszcze nie czytałam ale zamierzam wkrótce. To pozycja z serii obowiązkowych :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam klasykę, szczególnie angielską. "Dziwne losy Jane Eyre" bardzo przypadły mi do gustu, a po takiej świetnej recenzji z chęcią sięgnę po "Shirley". :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię siostry Bronte i ich dzieła :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem czy zdołam ją przeczytać po moich wrażeniach z "Wichrowymi Wzgórzami"... (przez trzy tygodnie przeczytałam tylko 70 stron) ale może Charlotte pisze inaczej niż Emily. ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. Jednak zacznę od Wichrowych Wzgórz... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bez wątpienia niedługo sięgnę po tę książkę, niesamowicie mnie do niej ciągnie. Kolejna tak pozytywna recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że naprawdę warto rozejrzeć się za tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytanie o wzgórzach tak jakoś mnie nie pasjonuje. "Wichrowe.." były takie średnie. Jak na klasykę to było tak troszkę za mało tego "czegoś".

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, głównie ze względu na to, że uwielbiam powieści spod pióra sióstr Bronte :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzeba się w końcu zabrać za klasykę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziwne, że nie słyszałam do tej pory nic o tej książce. Fajnie by było poczytać tę powieść ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam siostry Bronte... chociaż od teraz moją ulubioną jest Anne za Lokatorkę... :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Narobiłaś mi ochoty na tę książkę, cieszę się, że w Polsce ją wreszcie wydano i na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Może, kiedyś.... Ja muszę w końcu przeczytać 'Wichrowe wzgórza'. Nie znam sióstr Bronte, ale z chęcią je poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham "Wichrowe wzgórza", Jane Eyre także bardzo mi się podobała, więc i twórczość trzeciej z sióstr Bronte bardzo chciałabym poznać...

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszędzie siostry Bronte, ja ich nawet nie czytałem. Muszę to w końcu zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytałam wichrowe wzgórza i bardzo mi się spodobały. Chętnie przeczytałabym książkę innej z sióstr:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Może dzięki Tobie, odzyskałam wiarę w klasykę! Chętnie sięgnę po tę książkę! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Skoro tak zachwalasz tę książkę, to może przełamię swoją niechęć do klasyki i zapoznam się bliżej z ową pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  31. Z chęcią przeczytałabym ją :D

    OdpowiedzUsuń
  32. tyle osób zachwyca się siostrami Bronte, że musi coś w tym być. trzeba w końcu to sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  33. Klasyka sióstr Bronte bardzo przypadła mi do gustu, tę książkę też mam w planie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Mnie zaciekawił już sam początek. :)
    Liczyłam na dobrą lekturę, ale nie spodziewałam się, że całkowicie się w niej zakocham. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mam w planach, ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń