poniedziałek, 9 lipca 2012

"W krainie awatarowych gór"


Tytuł oryginału: Blondynka w Chinach
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: G+J
Ilość stron: 300
Moja ocena: 3+/6

Mhmm...Chiny czujecie to...Wokół rozlega się aromat herbaty i niepowtarzalna atmosfera. Krok w krok podążamy za panią Beatą, błądzimy po wąskich uliczkach pełnych tanich barów i bazarków, pijemy herbatę oraz słuchamy jej opowieści o kraju, który jest po prostu niesamowity, ale czy na pewno...?

Czy Chiny są naprawdę tak niesamowite jak twierdzi autorka? Powiedzcie z czym kojarzy wam się ten kraj, bo mi z chińską tandetą "made in China" oraz z barami w których zamiast cielęcinki możemy dostać psa, pff dajcie spokój! Ale właśnie po to aby obalić takie stereotypy, czy może potwierdzić swoje przekonanie sięgnęłam po tę książkę. I cóż nic...nie dowiedziałam się niczego, a raczej nie dowiedziałam się tego, czego chciałam się dowiedzieć(trochę to zagmatwane). Jednak nie mogę powiedzieć iż żałuję czasu spędzonego na lekturze "Blondynki w Chinach".

Do plusów zdecydowanie można zaliczyć oprawę graficzną. Kolorowe, klimatyczne zdjęcia naprawdę oddają atmosferę Chin. Przykuwają uwagę na bardzo długo, przy jednej z fotografii spędziłam prawie 10 minut!

Urzekła mnie fascynacja i entuzjazm pani Beaty z jakim podchodzi do podróży. Widać, że to kocha- poznawanie nowych miejsc, tradycji, ludzi.


Jednak odniosłam wrażenie, że obraz Chin jaki serwuje nam autorka jest podkoloryzowany. Wszystko jest tam idealne, bez najmniejszego ale. A przecież każdy wie, że ideały nie istnieją, zwłaszcza w tak kontrowersyjnym kraju jak ten...

Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pojawiły się opinie  iż książka autorstwa Pawlikowskiej jest stekiem bzdur, ja nie wiem co mam o tym myśleć, ale no cóż teraz mam wątpliwości co do autentyczności przedstawionych faktów...

Jak dla mnie pani Beata za bardzo się rozwodziła nad cytatami autorstwa Lao Tse. Nie lubię takich głębokich refleksji. Więcej było tych przemyśleń autorki niż opowieści o kulturze i tradycji Chin. No bo co to w końcu jest, książka podróżnicza, która ma za zadanie ukazać nam prawdziwe oblicze kraju czy książka "pomyślmy nad tym razem"?!

Podsumowując zawiodłam się, liczyłam na coś w stylu Martyny Wojciechowskiej, a dostałam książkę co do której nie mam pewności czy przedstawia prawdziwe fakty i to jest chyba właśnie najgorsze...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zobaczcie jakie cudeńka podesłało mi wydawnictwo Dreams!

Od góry:
"Winter"- nareszcie, wyczekana, kochana Winter, nie mogę się doczekać!
"Rodzina Pompadauz"- zapowiada się całkiem ciekawie :)

Dziękuję!
A ja zostawiam was z piosenką, która skradła moje serce w przeciwieństwie do książki pani Pawlikowskiej...a tytuł tejże pioesenki jest bardzo adekwatny do dzisiejszej recenzji :)

Blueberry

40 komentarzy:

  1. Szkoda, że jest tu tyle rozmyśleń pisarki i tak naprawdę nie wiemy kto stoi za tą książką... Wiem jaką pozycję Beaty Pawlikowskiej teraz omijać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie znajdę sobie jakąś inną książkę o Chinach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi Chiny tez kojarzą się z wyrobami "Made in China", a do tego z zabijaniem dziewczynek. Na pewno nie jest tam idealnie. Chyba nie sięgnę po tą książkę, wolę sprawdzone fakty, i szczere opinie od koloryzowania i rozmyślań :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I właśnie dlatego nie przepadam za książkami B. Pawlikowskiej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam ani jednej książki Pawlikowskiej, a podróże lubię. Jeśli nadarzy się okazja sięgnę, chociaż ocena jest pośrodku :D

    Co do zdobyczy - są świetne, szczególnie ta Winter :) Miłego czytania! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Beatę Pawlikowską i szkoda, że nagięła fakty mimo to z ciekawości rzuciłabym okiem na tę pozycję.

    Winter mam, książka czeka na swoją kolej, ale bardzo mnie też ciekawi Rodzina Pompadauz, mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardziej interesuję się Japonią niż Chinami, ale chętnie sięgnęłabym po jakąś książkę o tym kraju. Tę lekturę jednak ominę i poszukam czegoś innego. ;)

    Ja aktualnie czekam na przesyłkę od Wydawnictwa Dreams, mam nadzieję, że niedługo listonosz mnie odwiedzi, bo już nie mogę się doczekać. :) Także "Winter" miałam na oku. Miłego czytania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja Ci mówię - daj szansę Cejrowskiemu. Nie gwarantuję, że się spodoba, jednak prawdopodobieństwo jest duże.
    Sama mam za sobą jedną, małą książkę Pawlikowskiej i ona różni się diametralnie od tej opisywanej przez Ciebie. Ta druga, czekająca na przeczytanie mam nadzieję, że też będzie różna od "Blondynki w Chinach".
    Widzę, marzenia się spełniają w Białymstoku:) "Winter" jest, tylko nie oszalej z radości. Czekam na recenzję tej cudownej pozycji. Zobaczymy, czy jest taka cudowna.:D

    PS.Dzięki za blogowe wiesz co. Post będzie już niedługo. Pana wiatraka też proszę pozdrowić!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam nic Pawlikowskiej, ba! jestem dopiero po "Gringo wśród dzikich plemion" Cejrowskiego, więc nie ma się czym chwalić. Z Twojego postu wywnioskowałam, że lepiej zabrać się za książki Martyny Wojciechowskiej i chyba tak właśnie uczynię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze wydawało mi się, że w książkach Pawlikowskiej jest trochę zbyt dużo wymądrzania się i takiego zadufania:'ach, jestem wspaniałą podróżniczką', także szerokim łukiem omijam jej kolejne książki. Dużo fajniej przeczytać Cejrowskiego - niezależnie od poglądów pana redaktora, jego książki są naprawdę niezłe.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. ja z ciekawości chętnie bym sięgnęła po tę książkę, bo Pawlikowską znam tylko z radia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pawlikowska jest zaraz obok Cejrowskiego i Wojciechowskiej moją ulubioną autorką książek podróżniczych. Jeszcze na żadnej się nie zawiodłam i tą opisywaną przez ciebie pozycje na pewno też przeczytam, obym miała nieco lepsze odczucia po zakończonej lekturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najpierw zajmę się Martyną, a potem zobaczę, co z tą Pawlikowską. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawe tytuły do Ciebie dotarły :) przyjemnej lektury!
    a omawiana książka raczej nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  15. Spasuję :) A Winter zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  16. Książkę nie wiem czy przeczytam,
    Ach! Zazdroszczę Winter!!~~

    OdpowiedzUsuń
  17. Winter zazdroszczę!
    A z tą panią Pawlikowską jeszcze do czynienia nie miałam. Podejrzewałam (podobnie, jak i Ty), że będzie to przypominało relacje p. Wojciechowskiej, które notabene są świetne, a tutaj... Cóż odpuszczę sobie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam jeszcze nic Pawlikowskiej. Jeśli chodzi o książki podróżnicze, to jedynie sięgnęłam po Martynę Wojciechowską i byłam zachwycona. Kultura i tradycja Chin jest interesująca, ale z tego co piszesz to raczej nie warto, więc odpuszczę. Może spóbuję z inną książką Pawlikowskiej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ta książka musi wpaść w me ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Za książkami tego typu nie przepadam. O wiele bardziej wolę programy podróżniczo kulturowe.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznaję, że jeszcze ani Cejrowskiego, ani Pawlikowskiej nie czytałam, chociaż zewsząd wciskają mi to. Może dlatego się jeszcze nie zdecydowałam? :) Chyba zacznę od pana Wojciecha, bo ten legendarny humor ma w sobie coś magnetycznego :).

    Wspominałam już, że uwielbiam twój szablon? Tak samo jak Coldplay :D.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie jestem fanem tego typu książek :) A powieść ,,Winter'' od dawna mam na oku, Czekam na recenzję.
    Pozdrawiam i życzę miłego czytania!

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo lubię Beatę Pawlikowską i czytam wszystkie jej książki.

    Ale Ci zazdroszczę "Winter" :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Chyba spasuję i poszukam innych książek podróżniczych.

    Jestem ciekawa Twojej opinii "Winter".

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam tą piosenkę! Po książkę nie sięgnę, tak jak ty nie lubię być oszukiwana przez autora.
    Pozdrowienia z nad morza. :*

    OdpowiedzUsuń
  26. W takim razie wiem, że mam trzymać się od tej książki z daleka... A piosenka cudowna. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakoś nie darzę zbyt wielką sympatią książek podróżniczych, więc sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  28. za tą panią nie przeadam ze względu na styl..bardzo często widzi w innych kolorach niż ja:) wolę jej byłego czyli cejrowskiego:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Hm, książki raczej nie przeczytam. :c Ale piosenkę Rihanny znam i jestem nią zachwycona! ; DD.

    OdpowiedzUsuń
  30. Fajne suweniry z wydawnictwa, a co do Blondynki, cóż... nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Też nie przepadam za Pawlikowską, dużo jej jeszcze barkuje do prawdziwych reportaży, przede wszytkim warsztatu pisarskiego.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ostatnio czytałam trochę o Chinach, ale nie jestem raczej zainteresowana szczególnie tym krajem i jeśli sięgam po książki z nim związane to tylko gdy są szczególnie polecane, a ta zapowiada się średnio.

    PS. Trochę zazdroszczę Winter :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Też mam ochotę na Winter :D

    OdpowiedzUsuń
  34. O serii książek pani Pawlikowskiej sporo słyszałam. Jeśli miałabym się skusić na przeczytanie któreś, wybrałabym właśnie tą o Chinach, ponieważ niezwykle interesuje mnie historia i kultura tego kraju ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. nie przepadam za Chinami, ale w wykonaniu Pawlikowskiej mogę czytać nawet o pączkowaniu drożdży :P

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie czytałam żadnej książki Pawlikowskiej. Skoro mało jest o kulturze i obyczajach Chin to nie mam ochoty sięgać po tę pozycję. No i ten idealizm, wiadomo, że żaden kraj nie jest nieskazitelny, zawsze znajdzie się, coś co nie do końca nam odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  37. Właśnie cie oTAGowałam do nowej zabawy - lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie czytałam jeszcze żadnej książki p. Pawlikowskiej i nie wiem czy się to zmieni :) Co do piosenki - jest świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  39. ja również nie czytałam żadnej książki Pawlikowskiej i no cóż jeśli ktokolwiek zaczyna wątpić w autentyczność tego co znajduje się w jej książkach oznacza to, że lepiej po nie nie sięgać :D Wole innych autorów publikacji podróżniczych :-)

    OdpowiedzUsuń