Tytuł oryginału: Hopeless
Autor: Collen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 424
Kategoria: literatura młodzieżowa
Moja ocena: 7/10
Sky ma nieciekawą reputację. Holder ma za sobą ciężki rok. Spotykają się przypadkiem. Od razu zwracają na siebie uwagę. On ma wrażenie, że zna tę dziewczynę o niebieskich oczach, Ona jest nim zaintrygowana. Wkrótce wpadają na siebie ponownie. On jest pierwszym chłopakiem, który wzbudza w Sky fascynację. Holder pragnie ją jak najlepiej poznać. Wzajemne przyciąganie staje się coraz silniejsze. Wkrótce okazuje się, że łączy ich nie tylko rodzące się uczucie.
Zabierając się do lektury "Hopeless" byłam nieco sceptycznie nastawiona. Po pierwsze jak już wspominałam w poprzednim poście, koleżanka dość negatywnie oceniała tę powieść. Ja sama przecież też książek o takiej tematyce unikam, ponieważ większość wydaje się być bardzo banalna i bardzo szablonowa. Sami widzicie, że opis fabuły nie brzmi fascynująco. Jednak podczas każdej wizyty w empiku "Hopeless" przyciągało mój wzrok. Kusiły mnie recenzje. Kusiła okładka. A kiedy bardzo ważna dla mnie osoba powiedziała, że muszę tę książkę przeczytać nie miałam innego wyboru jak tylko wreszcie ją zdobyć. Kupiłam. Usiadłam i przeczytałam. Dalej jestem pod wrażeniem.
"Hopeless" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Spodziewałam się dość nudnej historii o miłości dwojga nastolatków. Byłam wręcz pewna, że ta książka mnie nie zaskoczy i będzie pozycją lekką, łatwą i przyjemną. Myślałam, że bohaterowie będą normalnymi nastolatkami, których największym problemem jest szkoła. Nie mogłam się bardziej mylić. "Hopeless" wstrząsnęło mną i sprawiło, że moja miłość do czytania, którą przez pewien okres ignorowałam i zaniedbywałam, powróciła ze zdwojoną siłą. Przypomniałam sobie za co kocham czytać oraz jak wielką radość mi to sprawia.
Książka zaczyna się bardzo niewinnie. Pierwsza połowa "Hopeless" jest po prostu opowieścią o rodzącym się uczuciu Sky i Holdera. Między kolejnymi rozdziałami pojawiają się krótkie urywki wspomnień Sky z przeszłości. Jak już wspomniałam jest bardzo łagodnie i nic, a nic nie zwiastuje nadchodzących tragicznych wydarzeń. Nie miałam pojęcia jaki problem ta książka porusza, ale podczas lektury odrobinę wcześniej niż zostało to wyjaśnione domyśliłam się niektórych rzeczy. Nie mogę powiedzieć, że "Hopeless" mnie nie zaskoczyło gdyż byłoby to kłamstwo. Obrót spraw wprawił mnie wręcz w osłupienie. Po zakończeniu lektury długo nie mogłam się pozbierać i wciąż analizowałam każdy rozdział. "Hopeless" było pierwszą pozycją od dłuższego czasu, która wzbudziła we mnie ogrom emocji, którą przeżywałam razem z bohaterami i o której jeszcze długo, długo będę pamiętać.
Sky jako główna bohaterka jest...w porządku, ale nic poza tym. Nie wzbudziła mojej wielkiej sympatii, ale nie mogę powiedzieć też o niej nic złego. Zaimponowała mi siłą charakteru. Przeszkadzało mi jej niezdecydowanie. Zarówno ona jak i Holder przechodzą ogromną przemianę. Pod koniec książki każde z nich jest już kompletnie inną osobą. Holder w przeciwieństwie do Sky wzbudził moją sympatię. Był niezwykle intrygujący i tajemniczy, ale także ogromnie czuły i wrażliwy. Owszem jest odrobinę wyidealizowany, ale czy nie tacy zazwyczaj są bohaterowie powieści młodzieżowych? Moją sympatia do niego wzrosła jeszcze bardziej po przeczytaniu "Losing hope", które było historią opowiedzianą w "Hopeless" natomiast tym razem z punktu widzenia Holdera.
Colleen Hoover wykreowała naprawdę ciekawą historię pełną bardzo wstrząsających psychologicznych wątków. Styl autorki jest raczej niewyszukany i odrobinę dziecinny. Sama powieść jest momentami dość infantylna. Wystarczy popatrzeć na relację głównych bohaterów. W przeciągu kilku dni zakochali się w sobie bez pamięci. Uważam, iż jest to raczej mało wiarygodne. Ale co z tego kiedy "Hopeless" porusza tematy tabu, sprawy o których się nie mówi. Co z tego kiedy podczas lektury czytelnik odczuwa całą gamę uczuć, a pod koniec jest zmiażdżony emocjonalnie. "Hopeless" to książka na jeden wieczór. Niesamowicie wciąga, szybko się ją czyta, a co najważniejsze "HOPELESS" się przeżywa. Wiem, że nie zapomnę o niej i będę polecać każdemu. Jak już wcześniej wspomniałam: Dalej jestem pod wrażeniem.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Blueberry