sobota, 26 maja 2012

"Niezgodna" Veronica Roth

Tytuł oryginału: Divergent
Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 352
Moja ocena: 4+/6

Po sukcesie odniesionym przez bestsellerową trylogię "Igrzyska śmierci" na książkowym rynku zaczęło pojawiać się więcej książek z antyutopijną wizją przyszłości. Uwielbiam takie książki, no bo czyż nie chcemy choć trochę poznać przyszłości? Dowiedzieć się jak mogłoby być? "Niezgodna" jest właśnie taką wizją okrutnej przyszłości.

Na ruinach miasta Chicago społeczeństwo dzieli się na pięć frakcji-Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Każdy szesnastolatek musi przejść test wyboru, który zadecyduje do której frakcji będzie odtąd należeć. Naszą główną bohaterkę-Beatrice Prior  poznajemy w dniu w którym odbędzie się jej test predyspozycji. Wynik jest przerażający. Dziewczyna jest Niezgodna, co oznacza, że łączy w sobie cechy kilku frakcji, a takie osoby są likwidowane przez rząd. Beatrice wychowana w Altruizmie w którym panują surowe zasady co do wyglądu, zachowania,pragnie się z niego wyrwać, a jednak czy jest w stanie zdradzić swą rodzinę? Czy jest gotowa na życie pełne wrażeń jakie niesie frakcja Nieustraszonych? Podczas ceremonii wyboru Beatrice decyduje o swojej przyszłości. Wstępuje do Nieustraszonych i zmienia się w odważną, waleczną Tris. Ale czy przetrwa krwawe szkolenie? Czy są inni Niezgodni? No i czy w nowym, brutalnym życiu Tris jest szansa na miłość?

Zapowiada się ciekawie prawda? Otóż to, ale co z tego jeśli w książce jest masa błędów stylistycznych i gramatycznych. Co z tego jeśli większość bohaterów to przeciętne charaktery nie wyróżniające się niczym szczególnym. Jednak w tej książce jest zdecydowanie więcej plusów niż minusów, a o tych plusach teraz.

Po pierwsze sama fabuła jest świetna. Społeczeństwo podzielone na pięć frakcji, kłótnie pomiędzy przedstwicielami poszczególnych frakcji, które mogą doprowadzić do czegoś o wiele gorszego niż zwykła sprzeczka. Zasady obowiązujące mieszkańców frakcji, mogłabym wymieniać i wymieniać, ale tylko zepsułabym wam zabawę :)

Po drugie ciekawa główna bohaterka. Tris jest z natury buntowniczką, jednak ma w sobie coś z Altruizmu. Jest niebanalna i dość interesująca. Co się jednak tyczy pozostałych bohaterów to nie można ich zaliczyć do ciekawych. Są przeciętni. Natomiast nie można powiedzieć tego samego o wrogach naszej bohaterki. Nie mogę zapomnieć o Cztery, który jest postacią niezbyt interesującą, za to bardzo tajemniczą. Już same jego imię-Cztery nas zastanawia, no bo dlaczego akurat Cztery?

Książka ta ma bardzo specyficzny klimat, jednym się spodoba, drugim niekoniecznie. Mi podobał się bardzo. Opisy miejsc są na tyle długie, aby nie zanudzić czytelnika, a przedstawić wszystko co warte uwagi. Każda frakcja ma swoją sferę mieszkalną, w której panują określone warunki. Krótko mówiąc jest bardzo ciekawie.

Zakończenie było świetne! Wydarzyło się tyle rzeczy, tyle spraw wyszło na jaw, że na drugą część czekam z niecierpliwością.

Okładka jest dość przeciętna. Symbol na niej przedstwiony to godło Nieustraszonych. Od razu przywodzi na myśl płonącego kosogłosa na filmowej okładce książki "Igrzyska śmierci". Reszta okładki jest wypełniona tyloma fragmentami pozytywnych recenzji i przechwałek, że nie wiadomo na co teraz spojrzeć. Mnie to na przykład irytuje. Po co tyle tego? Choć myślę, że wszyscy wiemy po co tyle tego...

Podsumowując książka jest dobra, ale nie świetna, dość ciekawa, ale nie wystarczająco. Krótko mówiąc- ciekawe czytadło na jeden wieczór.


Wczoraj u nas w szkole odbyła się noc filmowa, było genialnie! Dawno się tak nie ubawiłam. Zdecydowanie więcej rozmawiałam niż oglądałam i zdrzemnęłam się tylko na 15 minut. Jedyny film, który obejrzałam od początku do końca to "Jestem legendą" ze znakomitą rolą Willa Smitha. Gorąco polecam!


Blueberry

niedziela, 20 maja 2012

"Shirley" Charlotte Bronte


Tytuł oryginału: Shirley
Autor: Charlotte Bronte
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mg
Ilość stron: 640
Moja ocena: 6/6

Nazwisko Bronte już chyba każdemu obiło się o uszy. Emily to ta od "Wichrowych wzgórz", Anna to ta najmniej znana z sióstr, a Charlotte to autorka znakomitych "Dziwnych losów Jane Eyre" i moja ulubiona siostra. Ale to nie o nich jest ta historia. To historia o...

Pierwsze skojarzenie słysząc słowa angielska klasyka? Zdecydowanie wrzosowiska. Wrzosowiska w których nie można się nie zakochać, na których mogę spędzać oczyma wyobraźni całe godziny przed zaśnięciem. Jak i w Jane Eyre nie brak tu wrzosowisk, ale to bynajmniej nie o nich jest ta książka.  Robert Moore jest właścicielem fabryki do której zaczyna sprowadzać rozwinięte technologicznie maszyny. Miejscowa ludność jest oburzona, gdyż wiele osób zostało zwolnionych z pracy w fabryce. Organizują bunty i napadają nie tylko na przewóz maszyn, ale i na samego Roberta. Jednak to nie koniec problemów pana Moore, młody przedsiębiorca wprost tonie w długach! Rozważa poślubienie bogatej Shirley Keeldar, jednak nie chce oddać serca komuś kogo nie kocha, poza tym jego serce już należy do kogś innego...

Początek książki nie należał do najbardziej udanych. Po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron zaniechałam dalszej lektury. Poddałam się, odłożyłam, zapomniałam. Ale nie na długo. Powróciłam do książki i z dobrym nastawieniem dokończyłam jej lekturę. I wobec tak wspaniałej całości jestem w stanie wybaczyć sparzenie się na początku.

Może zacznę od tego, że Charlotte Bronte jest mistrzynią kreowania wspaniałych charakterów. Pan Rochester i Jane Eyre tego dowodzą. A czego oczekiwałam najbardziej od "Shirley", otóż właśnie ciekawych osobowości, a takich tu nie brak. Tytułową bohaterkę poznajemy dopiero około dwusetnej strony, jednak wcześniej poznajemy nieśmiałą pannę Caroline Helstone i Roberta Moora dwie z czterech głównych postaci. Shirley niewątpliwie spodobała mi się najbardziej. Posiada ognisty temperament, jest pełna życia, zjednuje sobie czytelników, jak i pozostałe postaci w książce. Jest całkowitym przeciwieństwem zamkniętej w sobie, cichej i wiecznie smutnej Caroline, którą także polubiłam. Postaci męskie troszkę mnie zawiodły. Intrygującego Roberta było zdecydowanie za mało, podobnie jak jego brata Louisa. Ale może to dzięki temu są to jedne z ciekawszych męskich charakterów jakie miałam okazje poznać i tu ucieknę się do pana Rochestera i pana Darcy'ego dwóch najwspanialszych boahterów płci męskiej!

Sama fabuła jest nietuzinkowa i pełna niespodzianek. Opisy które powinny śmiertelnie przynudzać nadają książce niepowtarzalnego charakteru. Są klarowne i ciekawe, sprawiają, że od razu przed oczami stają nam wystroje wnętrz posiadłości, magiczne zagajniki i moje kochane wrzosowiska. Styl pisania Charlotte to mistrzostwo świata! Bardzo podobało mi się, że zwraca się wprost do czytelnika, co sprawia, że czuję się jakby to sama Charlotte przy kominku na bujanym fotelu opowiadała mi historię, którą sama stworzyła.

"Moja droga, życie to złudzenie-wyszeptała pani Pryor. Ale nie miłość! Miłość jest prawdziwa. To najprawdziwsza, najtrwalsza, najsłodsza, choć również najbardziej gorzka rzecz jaką znamy."

W powieści nie brak wspaniałych cytatów i wypowiedzi bohaterów, które dostarczają nam chwili zadumy i refleksji. Akcja toczy się powoli, nie ma tu wstrząsających wydarzeń, lecz nie brak ciekawych doznań. Każda karta powieści jest przepełniona emocjami i właśnie to podobało mi się najbardziej.

Za niezwykłe osobowości, świetną fabułę, emocje i niepowtarzalny klimat powieść "Shirley" zdobyła moje serce, trafiła na półkę "ulubione" i sprawiła, że nawet ja zaprzeczenie jakiegokolwiek romantyzmu kibicowałam miłości głównych bohaterów. Bez dyskusji jest to jedna z lepszych książek jakie miałam okazje przeczytać.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu:

Blueberry


środa, 16 maja 2012

"Top modelka w sidłach kariery" Richard Green


Tytuł oryginału: Put ljubavi
Autor: Richard Green
Wydawnictwo: PROMIC
Ilość stron: 176
Moja ocena: 3/6

W dzisiejszych czasach chyba każdy wie czym jest Vogue. Bohater tej powieści Jacob znakomity fotograf ma właśnie podpisać kolejny czteroletni kontrakt z tym prestiżowym czasopismem. Ale coś staje na przeszkodzie, a raczej należałoby powiedzieć ktoś. Ale kto? Otóż jego dziewczyna Sara, która uważa, że fotografowanie modelek jest wulgarne. Zmusza go do porzucenia pracy i Jacob się zgadza. Jednak niedługo potem nadchodzi kusząca propozycja od Channel dla Sary w roli modelki i Jacoba w roli fotografa.

Zawiodłam się i to mocno, a szkoda, bo zapowiadało się 180 stron ciekawej lektury, ale niestety przeliczyłam się. Książka zawiodła moje oczekiwania.

Na przeczytanie książki zdecydowałam się, dlatego iż interesuję się środowiskiem mody. Już sam opis książki z tyłu okładki zapowiadał ciekawą lekturę. Jednak ta taką nie była. Była 2 godzinami nieustannego ziewania, i chęci jak najszybszego skończenia książki. Początek bardzo mnie zaintrygował, ale co do reszty książki to bardzo mnie on zdołował. Główny bohater w trakcie książki przechodzi przemianę, a mianowicie odnajduje w swym życiu Boga. Sama przemiana jest opisana dość ciekawie. Metamorfozę głównego bohatera rozpoczyna choroba matki Jacoba. Jacob zmienia się diametralnie, jednak najbardziej "chorym" wątkiem tej książki jest to, że główny bohater ma dar wyczuwania aniołów...

Bohaterowie kompletnie mnie nie zainteresowali, wszyscy są tacy sami, tak samo nudni i tak samo irytujący.

No i wreszcie o co chodzi z tym tytułem? Uwierzcie mi do książki to on się ma nijak, no bo kto jest tą top modelką w sidłach kariery, chyba nie Jacob, choć kto wie w tej książce nawet niemożliwe staje się możliwe...

Za możliwość przeczytania "Top modelki" serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Blueberry

piątek, 11 maja 2012

"Bałamutka" Liz Carlyle



Tytuł oryginału: Wicked all day
Autor: Liz Carlyle
Wydawnictwo: Bis
Ilość stron: 408
Moja ocena: 4-/6

Patrząc na okładkę, od razu nasuwa się myśl-typowy romans. I niestety w tym temacie nie mogę dodać nic więcej, bo taka jest prawda. Ale może teraz trochę o fabule.

"Już od najmłodszych lat wiedziała, że jest inna. Żyła w świecie podzielonym na wysoko i nisko urodzonych, ale na nieszczęście nie należała do żadnej z tych grup."

O kim mowa? Otóż o naszej głównej bohaterce, a mianowicie pannie Zoe Armstrong-bałamutce, kokietce, zalotnicy, która uwodzi, flirtuje i kpi ze swoich adoratorów. Zoe jest bogata i  piękna co tylko pomaga jej łamać męskie serca. Niestety nie należy do wysoko urodzonych, czyli arystokracji, gdyż jest nieślubną córką markiza. Jednak jej posag przyciąga kolejnych adoratorów i łowców fortun gotowych wyjść za nią tylko dla pieniędzy. Zoe natomiast pragnie wyjść za mąż z miłości, a nie obowiązku. Na pewnym przyjęciu zostaje przyłapana w dość krępującej sytuacji ze swym dalekim kuzynem lordem Robertem, przez jego starszego brata Stuarta Mercera, do którego Zoe zaczyna coś czuć...

"Bałamutka" to pierwszy typowy romans jaki miałam okazję kiedykolwiek przeczytać. Dlatego ciężko jest mi stwierdzić czy jest udany. Ocenę wystawiłam na podstawie własnych wrażeń.

Postaci są dość ciekawe. Szału nie ma, ale polubiłam główną bohaterkę, choć z początku wydawała mi się głupią kokietką, która dla rozrywki łamie męskie serca. Jeśli mam wybrać między Robertem, a Stuartem, to wybieram hmm, hmm, hmm...chyba Stuarta. Jest on ciekawą postacią skrywającą swą prawdziwą twarz pod maską obojętności i zimna.

Co do samej fabuły to niewiele się dzieje, jednak książka jest napisana płynnym, ciekawym i prostym w odbiorze językiem, co sprawia, że lektura mija nam niedamowicie prędko. Nie zauważyłam żadnych błędów stylistycznych, czy gramatycznych.

Podsumowując:
"Bałamutka" nie jest literaturą wysokich lotów, ale miłą odskocznią od nauki i sprawdzianów. Cieżko jest mi stwierdzić, ale jest to raczej typowy romans. Ale dałam tą 4, za Anglię, przyjemny klimat i te kilka godzin ciekawej rozrywki.

Za możliwość zapoznania się po raz pierwszy z romansem serdecznie dziękuję wydawnictwu:

Wczoraj mieliśmy szkolną wycieczkę do Warszawy na spektakl pt. "Alladyn" w teatrze Roma. Do tej pory jestem nim całkowicie oczarowana. Myślałam, że jestem już na to za stara, a bawiłam się wspaniale. Świetna choreografia, genialne efekty specjalne jak latający dywan nad głowami widzów, wspaniała muzyka, świetna obsada! Gorąco polecam :)
Blueberry


wtorek, 8 maja 2012

oTAGowani!

Do zabawy zostałam zaproszona przez Gosiarellę, Gumciobbok i Mayteę. Zapowiada się całkiem ciekawie :) Teraz zasady:
1 Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.



Pytania Gosiarelli:
1. Jak zaczęła się twoja książkowa miłość?
Trudno powiedzieć, w mojej rodzinie czytają tylko kobiety, dlatego myślę, że mam to w genach :) Jednak książką, a raczej książkami, które rozpoczęły ten przyjemny nałóg to te o Harrym Potterze.
2.Ulubiona potrawa?
Stale i niezmiennie pizza z dużą ilością sera, ogólnie uwielbiam kuchnię włoską.
3.Masz jakiś zabawny rytuał?
Być może...
4.Typowe pytanie, ale wiele mówi o człowieku: Jakie 3 przedmioty zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Zdecydowanie trzy książki!
5.Na jaki dzień w roku czekasz z utęsknieniem?
Zdecydowanie na Wigilię Bożego Narodzenia, kocham ten świąteczny klimat!
6.Opowiedz o swoich planach wakacyjnych.
Razem z rodzicami i znajomymi wybieramy się do Chorwacji już 4 raz, uwielbiam ten kraj :)
7.Największym marzeniem jest....
Mam bardzo dużo marzeń, a jednym z nich są studia w Londynie.
8.Audiobook, czy ebook?
Tak szczerze to ani to, ani to. Ale jeśli miałabym wybierać to ebook. Nienawidzę audiobooków!
9.Ulubiona piosenka na dzień dzisiejszy.
No light- Florence and the machine
10.Najzabawniejsza książka jaką czytałaś...?
Oczywiście "Zieleń szmaragdu", za Xemeriusa i Gideona/Golluma :)
11.Najgorsza książka jaką czytałeś to...?
Nędzny plagiat "Opowieści z Narnii", a mianowicie są to "Czarodzieje" Lva Grosmana


Pytania Gumciobook:
1. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Oj, cała masa tego, ale na pierwszym miejscu jest trylogia "Igrzyska śmierci", potem jest "Trylogia czasu", "Harry Potter" i "Percy Jackson".
2. Z jakim autorem/ką chciałabyś się spotkać?
Z Suzanne Collins, Kerstin Gier i Rickiem Riordanem.
3.Jaka była twoja pierwsza przeczytana książka?
Pamięć mi szwankuje i niestety nie mogę sobie przypomnieć tej książki, ale najprawdopodobniej były to bajki Disneya, wypożyczone ze szkolnej biblioteki.
4.Marzyłaś kiedyś, żeby napisać książkę?
Tak i to ile razy! Mam jeszcze swoje wypociny zapisane w pamiętniku :)
5.Gdzie chciałabyś najbardziej pojechać?
Londyn, albo Nowa Zelandia...nie wiem co wybrać.
6.Jaki gatunek książek jest twoim ulubionym?
Antyutopie, dystopie i paranormale. A! I jeszcze uwielbiam angielską klasykę.
7.Czy kupiłaś kiedyś książkę tylko ze względu na jej okładkę?
Dopiero po przeczytaniu recenzji i opisu książki podejmuję decyzję co do jej kupna, ale kiedyś na pewno zdarzyło mi się kupić książkę ze względu na okładkę, niestety...
8.Jakie masz plany książkowe na ten miesiąc?
Trzecią księgę "Zwiadowców", "Królestwo czarnego łabędzia", "Delirium", "Las zębów i rąk", pewnie jeszcze coś..
9.Czy kiedyś przeczytając kilka stron książki od razu ją rzuciłaś i nigdy do niej nie wróciłaś?
Tak bylo z "Dziedzictwem mroku" Bree Despain, które było tak banalne, że nie dałam rady przeczytać więcej niż 60 stron.
10.Jaką książkę aktualnie czytasz?
W moim wypadku są to książki :"Strażników historii", "Córki wkraczają na scenę" i "Królestwo czarnego łabędzia".
11.Jaka jest twoja ulubiona ekranizacja książki:
"Zielona mila" i "Forrest Gump", uwielbiam Toma Hanksa.

Pytania Maytei:
1.Z jakim bohaterem literackim chciałabyś się zaprzyjażnić i dlaczego?
Myślę, że z Gwendolyn Sheperd z "Trylogii czasu", gdyż ją uwielbiam! Poza tym z Bellatriks Lestrange, ale to byłoby raczej trudne :)
2.Dlaczego zdecydowałeś się na prowadzenie bloga dotyczącego książek?
Swojego bloga pokazała mi koleżanka, od razu założyłam swojego i tak oto jestem!
3.Co jest w stanie spowodować, że przestaniesz czytać książki?
Absolutnie żadna siła wyższa nie odciągnie mnie od książęk i już.
4.Potrafisz zrezygnować z Internetu i telewizji, dlaczego?
Dla książęk.
5.Jakie myśli towarzyszą Tobie podczas zakupu książki?
A jeśli ta książka okarze się kompletną klapą
A co jeśli wyrzucę pieniądze w błoto
Czemu nie przeczytałam wcześniej recenzji!
6.Której książki za nic w świecie nie oddasz(mimo, że są lepsze i wiesz o tym)?
"Dzieci z Bullerbyn" i "Ani z Zielonego Wzgórza"
7.Jakie pasje towarzyszą Tobie oprócz czytania?
Śpiew, trochę gram na gitarze, od czterech lat chodzę na karate.
8.Jeśli jedziesz autobusem, widzisz osobę która czyta to co o niej myślisz?
Myślę raczej o tym co czyta, a nie o osobie...
9.Jakie jest twoje największe marzenie?
Takie pytanie już było, ale teraz odpowiem innym marzeniem:
Bardzo chciałabym posiadać swoją bibliotekę.
10.Którego polskiego autora cenisz najbardziej i dlaczego?
Nie czytam książek polskich autorów, ale jeśli miałabym wybierać to jest to chyba Małgorzata Musierowicz, za "Kwiat kalafiora".
11.Czy masz jakieś wady lub słabości związane z tym, że interesujesz się literaturą?
Ciężkie pytanie i pozostawię je bez odpowiedzi.

Do zabawy natomiast zapraszam następujące osoby:
Karolka
Cyrysia
Varia
Blair
Santana
Bellatriks

A oto moje pytania:
1.Jakie jest twoje motto, złota myśl którą kierujesz się w życiu?
2.Skąd wzięła się nazwa twojego bloga?
3.Gdzie najchętniej byś wyjechała?
4.Jaki jest twój ulubiony czarny charakter?
5.Ulubiona piosenka?
6.Jakiego autora cenisz najbardziej i za co.
7.Jak spędzasz swój wolny czas(poza czytaniem)?
8.Jaka jest najbardziej szalona rzecz którą zrobiłaś do tej pory w całym swoim życiu?
9.Masz osobę, którą się inspirujesz, jeśli tak to kto to jest?
10.Ulubione miasto?
11.Najcenniejsze są dla ciebie...?

Nie mogę się doczekać waszych odpowiedzi!





 

czwartek, 3 maja 2012

"Zieleń szmaragdu" Kerstin Gier+podsumowanie


Tytuł oryginału: Smaragdgrun
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 456
Moja ocena: 6!/6

No i nadeszła ta chwila. Koniec Trylogii Czasu, koniec przygód, koniec podróży z Gwendolyn i Gideonem, koniec na amen. Nie będzie kolejnych części, kolejnych wrażeń, ale kiedyś musiał nadejść ten tragiczny moment. Jednak wrażenia i emocje towarzyszące lekturze "Zieleni szmaragdu" są zadośćuczynieniem końca trylogii.

„Zostańmy przyjaciółmi - ten tekst to już doprawdy był szczyt. Na pewno za każdym razem gdy ktoś wypowiada te słowa, gdzieś na świecie umiera jedna nimfa.”

Gwen jest kompletnie załamana. Dowiedziała się o udawanych uczuciach Gideona co rozstrzaskało jej serce na drobne kawałeczki. Całe dni wisi na telefonie ze swoją najlepszą przyjaciółką Leslie. Ale w końcu musi wziąć się w garść, przecież to od niej zależą losy ludzkości. To wobec niej hrabia de Saint Germian ma specjalne zamiary. Ale komu ufać? Dla Lucy i Paula, czy złowieszczego i tajemniczego hrabiego? Jakie tajemnice skrywa hrabia? Jak zakończą się przygody Gwendolyn i Gideona? Pytania mnożą się i mnożą, a odpowiedzi na całe ich mnóstwo znajdziecie w książce.

Pierwsza reakcja po przeczytaniu książki? Na początku szczerzyłam się jak głupi do sera, aby za chwilę uderzyć w niekontrolowany lament. Bo brutalna prawda jest taka, że nie będzie więcej przygód, nie zobaczę się więcej z Leslie, nie pośmieję się z żartów Xemeriusa, nie popłaczę razem z Gwen. Ale niezaprzeczalnie i absolutnie warto było! Dla niesamowitego Gideona, dla zakręconej Gwen, przezabawnego Xemeriusa, błyskotliwej Leslie. Dla jedynego w swoim rodzaju humoru, wydarzeń, które zaskoczyły mnie tak bardzo, że mało co nie spadłam z krzesła na godzinie wychowawczej :)

Postaci to najlepszy aspekt tej książki. Przezabawne, bystre, tajemnicze i złowieszcze. Gdyby nie Xemerius książka nie byłaby tak zabawna, gdyby nie Gwen nie byłaby tak zakręcona, a gdyby nie hrabia nie byłaby tak tajemnicza. Dzięki nim jest jedyna w swoim rodzaju!

Kolejny ważny aspekt to sposób pisania pani Gier. Ta kobieta ma niepodrabialny, unikatowy dar opowiadania. Lekkość z jaką pisze, łatwość z jaką przyswajamy informacje i wydarzenia-zdumiewa! Wydawało mi się, że wątek romantyczny będzie banalny i taki jak wszystkie inne. Tymczasem był świetny i nietuzinkowy. Nie ma się do czego przyczepić :)

Jedyne co można "Zieleni szmaragdu" zarzucić to końcówka. Liczyłam na coś co zwali mnie z nóg, sprawi, że moje serce przestanie bić, ale może za wiele oczekiwałam i dlatego się zawiodłam...
Nie wiem, ale niektóre pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi, co jak dla mnie należy do plusów, gdyż raz, że daje mi to może złudną, a może nie, nadzieję na kolejne części,(choć skoro to Trylogia czasu, to nie ma się co oszukiwać...), a dwa, że dodaje to książce tajemniczości.

Lekturę ostatniej, a zarazem najlepszej części trylogii chciałam rozłożyć na kilka dni, ale sami wiecie jak to jest. Zaraz po zakupie, rzuciłam się na nią i czytałam dopóki nie skończyłam. Towarzyszyły temu łzy, śmiech, strach i kubek gorącej herbaty. Trylogia czasu stoi na specjalnej półce. Na półce na którą trafiają książki, których nigdy nie zapomnę, i będę często do nich wracać.

Na sam koniec kilka słów o okładce. To zdecydowanie moja ulubiona! Cudowna, przepiękna, śliczna i nieziemska to za mało by ją opisać! Projektant okładki odwalił kawał niezłej roboty!

No i podsumowując. Trylogia czasu zachwyca! A najlepsze jest to, że sami nie wiemy dlaczego. Czy wnosi coś do naszego życia? Nie. Czy przekazuje jakieś specjalne wartości? Nie. No więc dlaczego? Nie wiadomo. Może dlatego, iż jest to kilkanaście godzin, emocji, których nie da się opisać, których trzeba doświadczyć na własnej skórze? A może dlatego, że poznajemy unikatowe postaci, które już od pierwszych dialogów zdobywają nasze serca? Domysły można snuć dobre kilka godzin, a odpowiedzi wciąż szukać. Dlatego polecam, gorąco, gorąco, gorąco. Jak już raz wejdziecie do świata podróży w czasie, chronografów i niezwykłych bohaterów nigdy z niego nie wyjdziecie :)

A oto jeszcze mój ukochany cytat:

„... W rzeczywistości serca są zrobione z całkiem innego materiału. Chodzi o materiał bardziej znacznie bardziej plastyczny i nietłukący, który zawsze odzyskuje swój pierwotny kształt. Wykonany wegług tajnej receptury. Marcepan!”

Od tej pory także stałam się posiadaczką serca z marcepanu ;)

W kwietniu przeczytałam: 15 książek
Zrecenzowałam: 5 książek(tylko!)
Kupiłam: 6 książek
Najlepsza książka miesiąca: W tym wypadku książki: "Trylogia Czasu"/"Klątwa tygrysa" Coleen Houck
Najgorsza książka miesiąca: "Błękitnokrwiści Dziedzictwo"

Ależ ten czas szybko leci! Niedawno publikowałam podsumowanie marca, a nim się obejrzałam cały kwiecień zleciał niesamowicie prędko! Właśnie wróciłam z Mazur i z całą pewnością orzekam:
Mazury cud natury!
Pogoda była piękna, wszyscy wróciliśmy opaleni i zadowoleni z wyjazdu ;)
A jak wam mija majówka?
Blueberry