reż. Richard LaGravenese
Film oparty na pierwszej części powieści Kami Garcii i Margaret Stohl.
16-letni Ethan Wate poznaje tajemniczą Lenę Duchannes. Chłopak szybko odkrywa,
że dziewczyna nie jest typową nastolatką.
Ech, te ekranizacje. Nigdy nie jest tak jak być powinno. A to aktorzy nie pasujący do roli, a to pozbycie się ważnych scen czy nawet bohaterów(no to jest już szczyt!), innymi słowy zawsze znajdzie się jakiś powód do narzekania. Oglądając zwiastun nastawiałam się na naprawdę niezły film, zwłaszcza, że grają w nim znani i poważani aktorzy jak Jeremy Irons, czy Emma Thompson. Taak, znowu te moje zakładanie i znowu jest na zupełnie na odwrót...
Gdy przedwczoraj zasiadłam do obejrzenia "Pięknych Istot" miałam świetny nastrój, który zmieniał się wraz z trwaniem filmu. Zakończenie popsuło mi humor doszczętnie. Cały film był... dziwny? Nie mam pojęcia czy to odpowiednie słowo, ale na razie nic innego nie przychodzi mi na myśl.
Pisałam już wcześniej, że Ethana w książce nie polubiłam. Skoro tam go nie polubiłam to tutaj nie mogłam na niego nawet patrzeć, zwłaszcza, że wybrali aktora, którego wygląd nie do końca cieszy oko. Nie mogę się przyczepić za to do Ironsa(btw. co on tam w ogóle robi???), Emmy Rossum, Violi Davis oraz Alice Englert, którzy wczuli się w swoje postaci bardzo umiejętnie. Pochwalić należy także Emmę Thompson, która po raz kolejny udowadnia, że jest niezłą aktorką. Ogólnie poza tym całym Ethanem od siedmiu boleści, aktorsko jest w porządku. Podobnie wyobrażałam sobie wszystkich tych bohaterów, dlatego jestem zadowolona, może nie w pełni, ale akurat pod tym względem nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać.
Sam film jest nudny i męczący. Jego oglądanie nie sprawiło mi żadnej przyjemności. Tylko się zdenerwowałam, zmęczyłam i nieźle wynudziłam. Kiedy nadszedł moment zwątpienia: "Dobra, wyłączam tę szmirę", zacisnęłam zęby i postanowiłam, że wytrwam do końca. Wytrwałam. Jest źle. Może nawet beznadziejnie. Tak, beznadziejnie to dobre słowo. Efekty są kiczowate i tandetne(no może jest jedna scena, która została całkiem nieźle przeniesiona na ekran, ale poza tym śmiać mi się chciało z tych tragicznych piorunów)
Ja nie wiem jak można w filmie o tytule "Piękne Istoty" tak mało wspomnieć o tych właśnie Pięknych Istotach?! Twórcy najwyraźniej postanowili darować sobie ten jakże niepotrzebny wątek...
Fabuła jest przeiwdywalna. Strasznie. Nawet Ci co nie czytali, zapewne mniej więcej w połowie filmu albo nawet i wcześniej domyślili się jak to się wszystko skończy.
Zakończenie różni się od tego w książce. Jest gorsze. Nie było w nim nic co sprawiło, że podekscytowana czekam na kontynuację.
W książce wątek romantyczny był delikatny i w odpowiednich proporcjach w stosunku do akcji. W filmie wątek romantyczny jest irytujący, drażni niemożliwie i jest wszędzie tam gdzie być go nie powinno, przez co myślałam, że tam nie wyrobię i aż musiałam kawy sobie zaparzyć, żeby nie paść z nudów.
"Piękne Istoty" to perfekcyjny przykład tego jak przenosić książki na ekrany się nie powinno. Dłuży się niemiłosiernie i w sumie tylko Irons i Thompson ratują sytuację. Dobry zwiastun zapowiada film, który pozostaje mi włożyć do szufladki z etykietką: DNO I WODOROSTY. Odradzam, odradzam, odradzam. Chyba, że macie zaburzenia snu albo cierpicie na bezsenność. Możecie mi wierzyć, że oczy zaczną Wam się kleić momentalnie.
Blueberry
O, to może film w sam raz dla mnie, ostatnio mam problemy z zasypianiem;-) Ja już dawno przestałam zakładać, że film zekranizuje książkę, w ogóle uważam, że wręcz nie powinien jej dokładnie odzwierciedlać, lepsza jest ciekawa wariacja na temat niż dokładne odwzorowanie.
OdpowiedzUsuńzgadzam się - film był niemożliwie słaby. Ethan wyglądał nie na siedemnastolatka, a może dwudziestopięciolatka.. chociaż kto wie, może właśnie tyle Irons ma. szczerze mówiąc - nie znałam go wcześniej.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie sfilmują też kolejnych części. a jeśli tak, to na pewno nie obejrzę.
Książkę mam w planach, ale od filmu będę trzymać się z daleka. Szkoda, że taka marna ekranizacja.
OdpowiedzUsuńKsiążek NIGDY nie powinno się przenosić na ekrany. Jeszcze nie spotkałam się z taką ekranizacją, w której wszystko zgadzałoby się z książką. Jak producenci mają swoją własną wizję, to niech robią coś innego. A tego filmy na pewno nie obejrzę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że film jest nudny i męczący. W takim razie nie będą go oglądać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale kiedyś w kinie zobaczyłam zwiastun filmu i mnie zachęcił, więc kto wie, może kiedyś obejrzę, mimo tylu niepochlebnych recenzji.
OdpowiedzUsuńCo do pierwszego akapitu - film jednak rządzi się innymi prawami niż książka, jest po prostu inny, nie lepszy ani gorszy, przynajmniej moim zdaniem.
Nie miałam styczności z książką, ale za ekranizację pewnie się nie zabiorę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie czytałam książki, wybrałam się na "Piękne istoty" do kina, można powiedzieć, w ciemno, bo zaproponowała mi to koleżanka. I oceniłam ten film na 7/10 (tak, zajrzałam przed chwilą na swojego bloga, żeby się upewnić :)). Za książkę nadal się nie zabrałam. Jeśli po nią sięgnę, to pewnie opiszę swoje wrażenia w recenzji :)
OdpowiedzUsuńByłam na tym filmie w kinie i nawet mi się spodobał. Może nie było wielkiego zaskoczenia, ale miło mi się go oglądało. Film obejrzałam wcześniej, zanim sięgnęłam po książkę, ale gdzieś tak dwa miesiące później zaczęłam czytać powieść, tyle że trochę mnie nudziła i przerwałam. Mam nadzieję, że sięgnę po nią jeszcze raz i doczytam do końca. Może okaże się lepsza niż film :-)
OdpowiedzUsuńJa poszłam na ten film do kina ponieważ chciałam zobaczyć czy może będzie lepszy od książki, bo w moim przypadku z książką strasznie się męczyłam i w końcu jej nie dokończyłam. Dla mnie może nie był AŻ tak zły, ale żeby mi się podobał to też nie powiem :D Racja z tymi aktorami, nie wiem gdzie oni "piękni",a ten Ethan to prawdziwy koszmar. Wszystko to takie dziwne było.
OdpowiedzUsuńNie miałam w planach tego filmu i po twojej opinii nie będę go miała w planach ;)
OdpowiedzUsuńA mnie tam się nawet miło oglądało, ale nie patrzyłam na to po prostu jak na ekranizację i czy zrobiono ja dobrze czy nie.
OdpowiedzUsuńTo, że powycinali niektórych bohaterów też mnie zdenerwowało. Żałowałam, że nie było ciotek Ethana. Też się zastanawiałam co tak wielcy aktorzy jak Jeremy Irons i Emma Thomson robią w takiej produkcji. Mi osobiście film się bardziej podobał niż książka i jestem z niego w miarę zadowolona. Ale na to też mogło wpłynąć to, że oglądałam go w czasie okresu egzaminacyjnego :)
OdpowiedzUsuńCóż, zazwyczaj jest tak, że ekranizacje zawodzą. Ja ostatnio prawie w ogóle nie oglądam żadnych filmów, wolę czytać i sama kreować wizję wydarzeń :)
OdpowiedzUsuńAle za moment zostanę zlinczowana... Nie podobała mi się książka, więc film nawet mi się podobał.
OdpowiedzUsuńNajpierw książka, a potem film - tak też zrobię. Na czym oglądałaś ten film czy leci teraz w kinie?
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, film oglądałam niedawno. Nawet mi się podobał, ja już nie oczekuję jednak nieprzewidywalności po młodzieżowych ekranizacjach :) Sama cały czas zastanawiałam się, czemu to nazywało się "Piękne istoty"? Tak mało było o tym (o ile w ogóle?). W środku filmu trochę się nudziłam, jednak początek i koniec mi się podobały. Wina reżysera czy aktorów, że czasem emocje słabo oddawały wydarzenia? Nie wiem. Mi osobiście aktorzy się podobali, ale nie miałam swojego wyobrażenia, więc pewnie dlatego :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zgadzam się całkowicie. Przez ten film zniechęciłam się całkowicie do książki i po prostu nie mogłam się zmusić. A film..? Nawet do połowy nie obejrzałam bo.. Zasnęłam xD
OdpowiedzUsuńhttp://pieknoczytania-recenzje.blogspot.com/
Hmmm film wcale nie był aż taki nudny zapewne dla tego że obejrzałam film bez czytania książki. Książka nawet niezła, choć też trochę przynudzająca na początku, za to istoty ciemności... No może się nie wypowiem ale warto było...
OdpowiedzUsuń