Co mnie podkusiło? Chyba ten Poe tak mnie zaintrygował. Ale zaraz, zaraz. Przecież obiecałam sobie, że unikać będę tych banalnych, szablonowych paranormali. No cóż ten nie był wcale taki banalny...
Varen jest zbuntowanym odludkiem, znajdującym się na marginesie szkolnego społeczeństwa. Isobel to piękna czirliderka, która może pochwalić się popularnością oraz nienaganną reputacją. Co sprawiło, że te dwie całkowicie różne osobowości, w duchu gardzące sobą nawzajem postanowiły nawiązać bliższą znajomość? Otóż projekt na literaturę do którego zostali losowo przydzieleni. Jednemu i drugiemu nie uśmiecha się perspektywa spędzania wspólnie czasu po szkole, ale gdy dochodzi do spotkania na osobności, niechęć Isobel przekształca się w zaintrygowanie. Tylko, że chłopak skrywa mroczną tajemnicę(i nie, nie jest wampirem, wilkołakiem czy innym wynaturzeniem). Razem wkraczają w niebezpieczny i tajemniczy świat, w którym tak naprawdę nigdy nie wiesz co jest jawą, a co snem...
Na początku szczerze mówiąc podobało mi się. Wciągnęłam się od pierwszych stron i mimo, że szału nie było, narzekać też (chyba) nie mogłam. No dobra mogłam. I nawet narzekałam. Ale to wszystko przez tego mrocznego chłopaka skrywającego tajemnicę oraz piękną, popularną blondynkę, których to połączył szkolny projekt, który następnie zamienia się w coś więcej. Ale ten Poe...No czy to nie brzmi kusząco?
Autorka miała naprawdę dobry pomysł na książkę. Tu muszę przyznać, że choć te postaci takie nijakie, to sama fabuła jest niezła. Gorzej z wykonaniem. Pod koniec lektury gubiłam się już kto jest kim, co to za tajemnicze postaci i skąd one się tu nagle wzięły. Podobało mi się wplatanie twórczości i życiorysu Poego, ale akurat tego nigdy za dużo i autorka mogła się na ten temat rozpisać jeszcze bardziej, jeszcze bardziej powiązać to z fabułą.
Wspomniałam już, że bohaterowie beznadziejni? Szczególnie ta Isobel. Ona mnie doprowadzała do szewskiej pasji! Varen całkiem, całkiem, aczkolwiek nic specjalnego. Reszta raczej nie zasługuje na większą uwagę.
Końcówka tej powieści była dla mnie istną masakrą, męczyłam się i zmuszałam do lektury. W którymś momencie nie wytrzymałam i odłożyłam, ale, że zawsze muszę skończyć to co zaczęłam to dokończyłam. Zmęczona i zirytowana, ale zadowolona, że wytrzymałam, odłożyłam ją na półkę myśląć: nevermore...
Blueberry
Hmm, a ja jednak przeczytam z chęcią, gdy się okazja nadarzy. Takie młodzieżówki są dobre jako przerywniki między fantastyką cięższego kalibru.
OdpowiedzUsuńA mi się bardzo podobała... cóż... ilu czytelników - tyle gustów ;-)
OdpowiedzUsuńświetna końcówka haha :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że niezbyt Ci się podobało. nie wiem czy mi się spodoba.. mnie chyba też najbardziej kusi ten Poe. przeczytam, zobaczymy. i to chyba już niedługo, bo jestem umówiona na wymianę! :D
Mam ogromne wątpliwości co do tej powieści i chyba po nią za szybko nie sięgnę ;) Zazdroszczę udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuńAch, jak dobrze trafić na recenzje, gdzie ktoś nie rozpływa się w zachwycie nad tą książką... Mało jest takich opinii. A prawda jest taka, że ja całkowicie zgadzam się z tobą. Książki nie mogłam zdzierżyć, a raczej zawsze starałam się wyszukać jakieś pozytywy w powieściach. "Nevermore" był po prostu słaby i z całą pewnością nie sięgnę po kontynuację.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, a widzę tak skrajne opinie, że po prostu muszę zapoznać się z tą książką! :)
OdpowiedzUsuńNo tak. Mnie też E. A. Poe by skusił, ale dzięki Tobie raczej po tę książkę nie sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńMi osobiście naprawdę się podobała :D Teraz muszę jeszcze nadrobić zaległości z tomem kolejnym :D
OdpowiedzUsuńJa mam identyczne odczucia. Cholera [przepraszam za wyrażenie] mnie brała pod koniec! Nie mogłam nic zrozumieć, a Isobel była tak irytująca, że miałam ochotę ją uderzyć...
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji to ja raczej nie mam zamiaru na własne życzenie tak się denerwować książką :D Udanego wyjazdu ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i zła nie była, choć momentami męczyła mnie lektura. Ale z drugim tomem już tak wesoło nie było, bo poddałam się po stu stronach i oddałam kumpeli od której pożyczyłam ze słowami "Kiedyś do tego wrócę". Było to w okolicach listopada minionego roku i do dzisiaj to "kiedyś" nie nastąpiło...
OdpowiedzUsuńMam już własny egzemplarz i sprawdzę co tak naprawdę w trawie piszczy :)
OdpowiedzUsuńA u mnie nadal czeka na swoją kolej i chyba się nie doczeka =]
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie jej czytania i coś mi się wydaje, że szybko jej nie przeczytam. Nie mogę się zmusić, by po nią sięgnąć...
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale od dawna mam ją w planach. Mimo negatywnej opinii nie zrażam się i jak ją wreszcie dorwę to przeczytam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie zamierzałem tego czytać i nie przeczytam :) Bloga będę chętnie obserwować ;3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj... Jak dla mnie masakra (normalka), ale i tak lepiej stojąca warsztatem niż te niektóre bestsellery... (Trylogia czasu np. xd)
OdpowiedzUsuńA ja tę serię uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńNic nie poradzę, że ten Poe mnie niesamowicie intryguje! Mery, naprawdę nie jest trudno sprawić, by książka była lepsza warsztatowo od Trylogii czasu :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę opalenizny :P A książę przeczytam w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńA ja zawsze chciałam ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWciąż przede mną ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miałam kiedyś na półce, ale przez brak czasu nie przeczytałam. Może to i lepiej:)
OdpowiedzUsuńKurczę, a taka jestem ciekawa tej książki... Po tej recenzji po raz pierwszy nabrałam wątpliwości.
OdpowiedzUsuńWidzialam ta okladke nie raz, ale z tego co piszesz to nie wydaje sie godna tych kilku godzin lektury xD
OdpowiedzUsuńAnita